Plecak z wyprawy

17 listopada 2019

Trójmiasto - Gdańsk

 

Ponoć bez Gdańska Polski by nie było, zgodzicie się z tym?
W dwa dni całego Gdańska nie zobaczycie. Ja podzieliłam to sobie tak, że jednego dnia zobaczyłam miasto, a drugiego molo i morze. To chyba rozsądne podejście.
Do samego morza najlepiej podjechać sobie pociągiem, bo inaczej będziecie zmuszeni do przejścia 11 kilometrów na piechotę.

Zacznijmy od zwiedzenia miasta.
Na samym przodzie jest Most Zakochanych, zwany też Mostem Chlebowym przy Kanale Raduni. Ludzie wieszają na nim kłódki z podpisami, a klucze wrzucają do kanału. To metafora Wenecji.





Kawałek dalej znajduje się pewien pomnik. Bardzo ważny! Ośmio-metrowy Jan Sobieski siedzi na koniu już od 50 lat. Jeśli go zauważycie, to znaczy, że stoicie przy Placu Drzewnym, zresztą na pewno to sami zauważycie. Przyjrzyjcie się temu miejscu bardziej, powinniście zauważyć budynek dawnego teatru.








Jesteśmy już co raz bliżej rynku, przed nami po prawej widzimy Muzeum Bursztynu, a po lewej ( nie widać na tym zdjęciu ) Akademia Sztuk Pięknych.






Jak już wspomniałam ASP też znajdziecie, a tuż obok niego pewne tajemnicze drzewo...




Tak zwane Drzewo Milenium abo Drzewo Tysiąclecia, zrobione z nierdzewnej stali. Są na nim gałęzie z liśćmi klonu, dębu i lipy, ptaki, motyle, jaszczurki, pająki, syrenka warszawska, żuczek, i gałąź eukaliptusa.




Ciut dalej po lewej je tak zwana Złota Brama, kiedy przez nią przejdziecie Waszym oczom ukaże się piękny widok na ratusz. Brama jest dziełem Abrahama van den Blocka z 1612 roku na miejscu starej bramy gotyckiej. We fryzie umieszczony jest napis Psalmu 122: ES MVSSE WOLGEHEN DENEN DIE / DICH LIEBEN ES MVSSE FRIEDE SEIN INWENDIG IN DEINE MAVREN VND / GLVCK IN DEINEN PALASTEN PSA - 122 („Niech zażywają pokoju ci, którzy ciebie miłują. Niech pokój będzie w twoich murach, a bezpieczeństwo w twych pałacach!”).




Tak się prezentuje ratusz zaraz jak przejdziecie przez bramę.

A kiedy ktoś się pokusi i odwróci z powrotem, zobaczy to


Ratusz przypomina mi trocha Kraków, nawet te uliczki są do siebie bardzo podobne. Kiedy ostatnio byłam w Krakowie pomieszały mi się uliczki i myślałam, że to Gdańsk





Cały rynek to sklepy, knajpki z jedzeniem, pamiątkami...










I chyba najsławniejsza rzecz która jest w Gdańsku, prawda?
Fontanna Neptuna




Uśmiechem i niesamowitymi bajkami powitał mnie Pan Michał Adamczyk, malarz pochodzący z Kazimierza Dolnego, a teraz mieszkający w Gdańsku. Zapytany o to, jak się tutaj znalazł opowiedział mi bardzo zabawną historię; Jeden raz jak wszedł do Wisły, by się trocha ochłodzić prąd wody zabrał go ze sobą i nie potrafił się uratować. Dopiero kiedy znalazł się w Gdańsku zauważyła go pewno kobieta i chwyciła za włosy tym samym wyławiając go z rzeki. Ten zaś był jej tak wdzięczny i uradowany, że został z nią do końca życia. 










Ja na to mówię: "baszta na końcu Krupówek". Jest to rotunda, a za nią most. Niestety tutaj musiałam przerwać zwiedzanie ratusza :(




Drugi dzień też troszkę spędziłam w tym miejscu, ale głównym celem było morze i molo.

Pierwsze co, to znalazłam się przed Zieloną Bramą, też bardzo ważny obiekt architektoniczny. Abo przed nią, abo za nią jest Galeria Triada. Jest tam malarstwo nowoczesne, ale też obrazy z gdańskiego ASP.




Zaraz za tą bramą jest most, trochę dali widać Żurawia Gdańskiego











Lecę na plażę!









W pół godziny udało mi się dotrzeć na molo i wrócić z powrotem. W moim przypadku zostawiłam buty i szłam bez nich, czego nie polecam, ponieważ wracanie asfaltową drogą w upalne popołudnie nie jest fascynującym przeżyciem... 











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia