Plecak z wyprawy

21 lutego 2020

Czantoria Wielka kolejką







Wisła o 8;00 rano to wymarłe miasto. Rynek pusty, wszysko pozamykane, targu nie ma, ludzi nie ma... 
A skąd ja się tam wzięłam?
Wycieczka przez przypadek, bo zawoziłam babcię do sanatorium, ale czy takie coś nie jest lepsze niż snucie planów tydzień przed?
To już sami musicie zdecydować.


Na końcu deptaka jak skręćcie w lewo na deptak obok Wisły. Zobaczcie jakie cudeńka tam się ostatnio znalazły!



Alejka zameczków zrobionych z mozaiki, zamek Książ, Żuraw Gdański, itp.





Każdy kamyk był ręcznie układany i zafugowany. Musicie przyznać, że mozaikowe zamki robią ogromne wrażenie.








Wychodząc z tej alejki możecie przejść się nad Wisłą, a co kilka metrów są schodki które prowadzą do wody.



Jak już wspomniałam można wejść do wody a potem poboczem iść aż do następnych schodków.




Po kilku godzinach spaceru nadszedł czas na kawę i jakiś ciacho. Kto nie lubi szarlotek? Tu zakończyłam swoją wycieczkę i miałam już jechać do domu,
tylko, że jak przejeżdżałam przez Ustroń to mi się zamarzyło żeby wejść na jakąś górę.
Było już dość późno jak na całodniową wycieczkę, ale..


Pierwszy raz nie wchodziłam od samego dołu, a postanowiłam wyjechać wyciągiem. Jedzie on do 1/3 wysokości Wielkiej Czantorii. 
Bilet normalny tam i z powrotem 25zł, ulgowy 17zł.



Jakieś 20 minutek i jesteśmy w połowie, po lewej możecie zobaczyć wystawę ptaków drapieżnych, bilet to 10 zł, albo iść na Wielką Czantorię - 30 minut pod górę.




Przyznam się, że Czantoria była dość ryzykowna i nie odpowiedzialna. Mało tego, że nie byłam przygotowana na góry, nie miałam żadnej wody do picia, jedzenia ani nawet parasola abo peleryny od deszczu. Byłam przygotowana na miasto a znalazłam się w górach.
Tak nie róbcie, to było bardzo nieodpowiedzialne.

Ale wracając do tematu, ta jasno kreska nade mną, to je Jezioro Goczałkowickie.




Tutaj możecie usiąść i odpocząć. Jest stromo i pięknie ale ja nie miałam czasu na dłuższą przerwę bo chciałam wejść na samą górę i jeszcze zdążyć po południu pojechać do siostry. 



Daleko nie poszłam, kawałek od wyciągu jest fajna ławeczka z dzikiem !


Aż mi się przypomniał dzik z Florencji, ponoć jak się pogłaska nosek to się do Florencji wróci. Zobaczymy czy to prawda.




O pierwszej miało tu padać... Modliłam się żeby chociaż raz ta pogoda się nie sprawdziła!




Jesteśmy w rezerwacie przyrody pamiętajcie, że każdy kwiatek i robaczek jest tu pod ochroną, tak że nie zrywajcie nic i nie zostawiajcie swoich śmieci!


Po pół godzinie/czterdziestu minutach marszu ukaże się Wam taki widok.
Miałam szczęście, bo niebo było troszkę zachmurzone i wyglądało to jeszcze lepiej.




Na Wielkiej Czantorii stoi 36 metrowa wieża, uznawana za punkt widokowy. Wejście na nią kosztuje 6 zł, a na samą górę prowadzi 180 prześwitujących schodków. Idziecie?





Wieża jest dość stabilna i się nie huśta tak jak kopalniany szyb, tam to jest dopiero zabawa.

Jak sobie pochodzicie troszkę po wieży, to dostrzeżecie coś fajnego, widać: Jezioro Goczałkowickie, Pawłowice, prawdopodobnie kopalnię Zofiówkę ( choć mogę się mylić ), śnieg w Tatrach, Czechy i Skrzyczne. Zresztą na każdej ścianie jest obrazek z którym możecie porównać to co właśnie widzicie. Niestety tych najbardziej odległych szczytów nie ma tam podpisanych, można jedynie wnioskować co to może być. 





Widzicie Hotel Gołębiewski w Wiśle?




Po kilku minutach trzeba zejść na dół i wracać do domu, niestety wszystko co piękne szybko się kończy...





A ciekawostka na sam koniec jest taka, że jak się zbiera na deszcz i choinki nie są za wysokie, to z mojego okna widzę zdobytą Czantorię.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia